Glejak
atakuje niespodziewanie, czasami ustępuje na chwilę, by powrócić
z podwójną siłą. To słowo brzmi jak wyrok, z którym trudno się pogodzić.
Mimo postępów w medycynie, nadal nie wynaleziono skutecznego leku na tę bestię.
Rodzina
stoi na wysokości zadania, gotowa pokonać tę chorobę za wszelką cenę.
Sięga po wszystko, od „cudownych” szczepionek w Niemczech,
po suplementy, nawet
specjalne diety. W Internecie znajdziemy mnóstwo różnorodnych diet.
Dietetycy układają je z myślą o indywidualnych potrzebach chorego,
ale każdy musi je dostosować do siebie.
Dlaczego?
Przez
16 miesięcy miałam okazję modyfikować przepisy z myślą o moim
chrześniaku. Musiałam zastąpić m.in. melasę, ryż brązowy, kaszę gryczaną
czy jęczmienną innymi produktami. W ten sposób powstała spora kolekcja
moich własnych przepisów, którymi chcę się podzielić.
Może komuś się przydadzą, a może nawet
uratują życie? Gdyby tak się stało, byłabym niezmiernie szczęśliwa.
Ponieważ poradnik wydaję na własny koszt i nie czerpię zysków z jego
sprzedaży, liczba zdjęć będzie ograniczona.
Wszystkie potrawy, które przygotowywałam, bardzo smakowały mojemu chrześniakowi i jego rodzicom.